Image
Polka pracownikowi rolnemu odcięto palec
Image
Polka pracownikowi rolnemu odcięto palec

Pracownikowi rolnemu odcięto palec na dzień przed jego 44. urodzinami – i na trzy dni przed Wigilią

Zobaczyłem, że brakuje mi palców. Ból był nie do zniesienia”– wspomina Maciej po tragicznym wypadku podczas zbioru brukselki.

Tuż przed swoimi 44. urodzinami, zaledwie trzy dni przed Wigilią, Maciej – polski pracownik farmy w Szkocji – przeżył dramatyczny wypadek, który na zawsze zmienił jego życie. 21 grudnia 2021 roku, podczas pracy przy zbiorze brukselki na farmie, Maciej doznał poważnego urazu ręki. Poruszające się ostrza maszyny rolniczej odcięły mu palce lewej dłoni.

Tragiczna chwila podczas pracy

Maciej, wówczas 43-letni, wykonywał rutynowe zadania – zbierał brukselkę odciętą przez ostrza z łodyg i umieszczał ją na przenośniku taśmowym. W pewnym momencie ostrza maszyny uległy zablokowaniu. Maciej natychmiast krzyknął do operatora kombajnu, by zatrzymał urządzenie i sam próbował usunąć zator.

– Kiedy sięgnąłem ręką do maszyny, blokada nagle się usunęła i ostrza zaczęły się obracać. Cofnąłem rękę, ale było już za późno – relacjonuje Maciej. – Zobaczyłem, że mam rozerwaną rękawicę, a dwa palce po prostu zniknęły. Wyskoczyłem z miejsca i krzyczałem, że moja ręka została odcięta. Ból był nie do opisania. Krzyczałem, że muszę natychmiast jechać do szpitala.

Jeden z kolegów zawiózł go do szpitala w Dundee, a inni – odnaleźli fragmenty palców i przywieźli je, by chirurdzy mogli próbować je przyszyć.

Skutki na całe życie

Maciej przeszedł pilną operację w Ninewells Hospital w Dundee. Lekarzom udało się uratować jego palec wskazujący, jednak połowę palca środkowego trzeba było amputować.

Image
Maciej przeszedł pilną operację w Ninewells Hospital w Dundee. Lekarzom udało się uratować jego palec wskazujący, jednak połowę palca środkowego trzeba było amputować.

Choć rana fizyczna się zagoiła, uraz pozostawił trwałe ślady w codziennym funkcjonowaniu mężczyzny.

– Odczuwam ból każdego dnia. Każdy dotyk wywołuje wrażenie, jakby mnie poraził prąd. Mam też ograniczoną siłę w ręce i jestem bardzo wrażliwy na temperaturę – mówi Maciej. – Ale najtrudniejsze było to, że firma, dla której pracowałem, próbowała zrzucić winę na mnie.

Pracodawca próbował obarczyć go winą

Maciej twierdzi, że kierowca maszyny rolniczej – jego przełożony – poruszał się zbyt szybko, przez co pracownicy nie nadążali ze zbiorami. Aby usprawnić pracę, Maciej – podobnie jak inni pracownicy – zablokował pedał sterujący ostrzami. Dzięki temu ostrza pracowały nieprzerwanie, bez konieczności trzymania nogi na pedale.

Justyna Rompca, Radca Prawny i Associate z kancelarii Digby Brown Solicitors, która specjalizuje się w pomocy poszkodowanym Polakom w Szkocji, przeanalizowała okoliczności zdarzenia.

– Zablokowanie pedału obciążnikiem było powszechną praktyką na farmie, ale to nie oznacza, że było to bezpieczne – wyjaśnia. – W rzeczywistości było to poważne naruszenie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy.

Kancelaria wystąpiła z pozwem przeciwko właścicielom farmy, powołując się na naruszenie Rozporządzenia nr 3 w sprawie zarządzania bezpieczeństwem i higieną pracy z 1999 roku. Pracodawca zaprzeczył odpowiedzialności, ale mimo to przystąpił do rozmów ugodowych.

Sprawiedliwość po trzech latach

Pierwsza oferta odszkodowania wynosiła 117 000 funtów – jednak kancelaria ją odrzuciła. Kolejna – 125 000 funtów – również została uznana za niewystarczającą. Ostatecznie, po niemal trzech latach, Maciej zaakceptował trzecią ofertę w wysokości 135 000 funtów.

– Dzięki odszkodowaniu mogłem założyć własną firmę – mówi z ulgą Maciej. – Najważniejsze dla mnie było to, że mogłem komunikować się z Justyną po polsku. Jasno tłumaczyła każdy etap procesu i zawsze byłem na bieżąco. Wiedziałem, że mogę jej zaufać.

Justyna Rompca komentuje:
– To była trudna sprawa, ale bardzo się cieszę, że mogliśmy pomóc Maciejowi. Jego przypadek pokazuje, jak niebezpieczne mogą być praktyki, które stały się „normą” w niektórych zakładach pracy. Tylko dlatego, że coś jest powszechnie stosowane, nie oznacza, że jest zgodne z prawem – ani że jest bezpieczne.

Maciej kończy swoją historię z przesłaniem nadziei:
– Jestem bardzo wdzięczny. To, co mnie spotkało, było traumą, ale dzięki pomocy prawnej i wsparciu bliskich udało mi się odbudować życie. Teraz patrzę w przyszłość z optymizmem.